Przechodząc dziś przez park , przed moim blokiem , dostrzegłam coś bardzo istotnego, pamiętam dawne czasy, kiedy jako dziecko przyjeżdżałam do Łodzi, do mojej ciotki, i razem z nią siadałyśmy na ławeczce przed jej blokiem i rozmawiałyśmy z sąsiadami, o różnych rzeczach, pamiętam jak dziś te rozmowy, ciepłe i serdeczne, pamiętam to, jacy ludzie byli dla siebie, z jaką sympatią i życzliwością dzielili się własnymi myślami, zwykli prości ludzie, lecz po stokroć bogatsi od nas, dziś.
Dziś już nie ma takich rozmów, dziś nawet nie ma już ławeczek , przed blokami, w każdym bądź razie, nie ma już ich przed większości blokami. Zatrzymałam się na chwilę, poddając się nagłej refleksji.
Gdzie są ci ludzie, gdzie jest ta ludzka serdeczność, ciepło płynące z ludzkich serc, słowa wypowiedziane z troską, wielka potrzeba kontaktów między ludzkich, potrzeba rozmowy, towarzystwa, potrzeba obecności drugiego człowieka. Czy wszystko to już minęło, odeszło bez powrotnie jak mijający czas, czy tylko ci ludzie już odeszli. A my, młode pokolenie, nie potrafimy ze sobą rozmawiać, tylko zamknięci w czterech ścianach własnych domów, skrywamy się przed światem, zatopieni w pędzie dnia codziennego, nie zauważamy tego co łączy nas ludzi, nie zauważamy siebie nawzajem.